z kubkiem soku, wychodzę na balkon, siadam na krześle, wyciągam nogi i kładę je wysoko na balustradzie. na stoliku stojącym obok mnie, kładę kartkę papieru, gumkę... obok rozkładam naostrzone ołówki. w białym pudełeczku, leży ładnie zapakowany węgiel. patrzę na sąsiedni blok, na te lustrzane okna odbijające promyki słońca, czasem można spostrzec sąsiadki wychylające się na chwilę przez okno, bądź inne czające się za firankami starsze panie, podglądające kogoś innego. na dole, po chodniku idzie mama z płaczącym dzieckiem, dalej szczeka pies, ktoś odpala silnik samochodu, jakaś starsza pani, pewnie babcia, krzyczy na swojego wnuczka, który chce jeszcze zostać na placu zabaw, a nie już wracać do domu na obiad. słońce świeci mi w twarz, wkładam sobie słuchawki do uszu, zamykam oczy, rozkoszuje się ciepłem i delikatnymi brzmieniami muzyki. myślę sobie, co chciałabym stworzyć, narysować i czerpać z tego przyjemność. wymyśliłam... postaram narysować Ciebie. chwytam w rękę ołówek, wydzielam sobie część kartki, delikatnie konturuje Twoją twarz, znam bardzo dobrze jej kształt, tyle razy miałam Twoją twarz pod palcami. zaczynam rysować usta, nie podoba mi się ich kształt, w niczym nie oddają tego, jakie są naprawdę. wymazuje. stwierdzam, że do nich zabiorę się później, rysuje uszy, jestem zadowolona z ich wyglądu. oczy, cóż to za zmora, jak mam je narysować, kiedy one są tak cudownie połyskujące, bystre i zapatrzone we mnie? znów odkładam tą część na potem. rysuje Twoje brwi, kontury nosa.zastanawiam się jedynie nad tym, czy oddam Twoje najprzystojniejsze i najpiękniejsze ja? jestem w stanie, uwydatnić wszystko to, co chce?
zgniatam w dłoni kartkę.
jestem na siebie zła, że nie potrafię narysować Cię tak, jak tego pragnę.
może niepotrzebnie chce zatrzymywać Cię na płachcie papieru, ale to takie moje małe marzenie.
niestety...
jeszcze niespełnione marzenie.
zsączyłam resztki soku z białego kubka, wyłączyłam muzykę, wyjęłam słuchawki z uszu, nogi zdjęłam z balustrady, wstałam, krzesło zasunęłam pod stolik, wzięłam kartki pod pachę, resztę włożyłam w dłoń, przeszłam balkon, popchnęłam drzwi ramieniem, uchyliły się, wkradałam się do domu, pokonując próg. spuszczone żaluzje nie przepuszczały tańczących promieni słonecznych.
jakże tutaj było cicho, przyjemnie i chłodno...
Witaj Moja Droga :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle powiem : Świetnie napisane.
Może się powtarzam, ale co zrobić skoro to czysta szczerość ?
Niektórych rzeczy, osób, sytuacji, miejsc nie da się zatrzymać. Uchwycić i zachować w taki sposób w jaki je odbieramy gdy jesteśmy w ich pobliżu. Podczas gdy emanują jedyną w swoim rodzaju magią.
Najpiękniejsze zdjęcie, rysunek nigdy nie odda całkowitego piękna, niepowtarzalności.
Pozdrawiam
( i przesyłam całusy --> :* )
Marta :)
nie umiałabym Go narysować. z resztą nie potrafię odtworzyć twarzy w głowie. niczyjej. nawet jeśli, to i tak nie udałoby mi się jej narysować.
OdpowiedzUsuńpięknie napisane, uwielbiam Cię czytać.
OdpowiedzUsuńtez tak czasem siadam na balkonie, patrze w niebo. czasem każdy człowiek potrzebuje chwili samotności.
co u Ciebie? dawno mnie nie było ;*
No i kurde znów jestem w kropce.
OdpowiedzUsuńPorażka.
Chodziło o mnie z tą porażką.
Co do Ciebie.
Jak zwykle cudownie i oryginalnie.
Ja ostatnio tez zaczęłam rysować.. ale to tak na marginesie.
Ładnie ujęte w słowa, podoba mi się!
OdpowiedzUsuńsamotność czasem jest dobra. Daje dużo do myślenia. przynajmniej mi. Wtedy zdaje sobie sprawę z wielu rzeczy.
OdpowiedzUsuńi błaaagam Cię! nie mów nic o szkole kochana bo to jest dla mnie temat - morderca. od wrzesnia liceum.
OdpowiedzUsuńCzekałam na Twój wpis ;) Nie szkodzi, że nie umiesz go narysować, umiesz to za to świetnie opisać ;) Uwielbiam Cię czytać, pisz częściej ;)
OdpowiedzUsuńAh, myślisz, że to takie proste.. ale niestety tak nie jest..
OdpowiedzUsuńJeszcze ten rok szkolny.. znów Ci wszyscy 'znajomi' i wgl ..
Niewiarygodne! Jesteś wspaniała...
OdpowiedzUsuń