piątek, 31 grudnia 2010

nowy rok - nowe plany

Chciałabym podsumować ten rok, ale nie wiem od czego zacząć. Dużo rzeczy się wydarzyło. Szczęśliwy za bardzo to ten rok nie był. Wystawił mnie na wiele ciężkich prób, które z trudem trzeba było pokonać. Mam nadzieję, że ten rok będzie dla mnie wyrozumialszy, tak jak i dla Was. Przynosząc wraz z kolejną cyferką w dacie, dużo zdrowia a przede wszystkim szczęścia. Życzę Wam, by te najskrytsze marzenia, jak i postanowienia spełniły się, żebyście w pełni zmotywowani przywitali rok 2011. :)

Szczęśliwego Nowego Roku, Kochani! :*

wtorek, 28 grudnia 2010

chyba za dużo wymagam od siebie, a przede wszystkim od ciebie. nie potrafię uporać się z pewnymi sprawami, może też i tego nie chce. tkwią we mnie, niczym toksyny z dymu papierosowego w płucach palacza. nie chcę cie tym wszystkim obarczać. nie chcę, byś zwątpił w moją siłę, wewnętrzna energie. najgorsze jest jednak to, że sama nie potrafię uporać się z tym dłużej. zwlekając z rozwiązaniem tamtejszych spraw, zapomniałam o nich. było cudowne, a przede wszystkim normalnie. do czasu, kiedy nie przypomniałam sobie o tym co mnie dotknęło i poruszyło. znów moją głowę zaprzątnął chaos myśli, wyrzutów, bezradności. chcę się z tego uwolnić. wspominałam ci kiedyś o tym, lecz później zwątpiłam w każde wypowiedziane przeze mnie słowo. jestem bezradna, nieposłuszna samej sobie. kiedy już to do mnie wróciło. z bezradnością nic nie poradzę, muszę to przeanalizować, doprowadzić do końca.



a przy okazji, że dziś 28 grudnia przysyłam buziaka i radzę Wam zrobić to samo :)
(28 grudnia Międzynarodowym Dniem Pocałunków)
wiecie dziś jest jedyny moment, by całować bez opamiętania i nie tłumacząc się za co :D

piątek, 17 grudnia 2010

świąteczna aura

świąteczna magia, ogarnia wszystkich dookoła. czuć już zapach swiezo upieczonych piernikow, slychac wesole koledy, wyplywajace z wielkich glosnikow, pluskające w wielkich basenach karpie. miasto udekorowane jest kolorowymi lampkami, wprawiajcy wszystkich w swiateczny nastroj. nie da sie juz uciec od swiat, zblizaja sie wielkimi krokami. i juz nie moge doczekac sie, kiedy nadrobie stracony czas i bede biegac po sklepach, by kupic rodzinie upragnione przez nich prezenty. pozniej z przeladowana torba wejde ukradkiem do domu i schowam kupione upominki. ogarnie mnie przeogromne szczescie, wynikajace z udanych zakupow (mam nadzieje) i zacznie sie pakowanie, ubieranie choinki, sprzatanie, pieczenie ciast i smazenie ryb. bedzie tak cudowne swiatecznie, smacznie i uroczo. ah... jesli do dzis nie zostalam przytloczona wszelkimi swiatecznymi, skomercjalizowanymi reklamami nie dam sie, o! to beda najlepsze ze swiat, mozna by rzec najbardziej magiczne, pełne śniegu.



Przy okazji, wszystkim Czytelniczkom składam najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia (Szczęśliwego Nowego Roku jeszcze nie, bo do tego czasu na pewno tutaj zawitam). Jestem mile zaskoczona, że mam aż 21 obserwatorów, nie spodziewałam się i jest mi bardzo miło! Dziękuje także za miłe komentarze, jak także za te obiektywne z wytykaniem mi błędów, wszystko się przyda, zapewniam. :)
W końcu uczymy się całe życie...

Pozdrawiam najcieplej jak się tylko da :)

środa, 15 grudnia 2010

ty kompasem mojej przyszłości.

dzięki tobie wszystko staje sie lepsze i piekniejsze. zima za ktora nigdy nie przepadalam stala sie jedna z cudowniejszych por roku, moze tak sie dzieje, dlatego ze ty jestes przy moim boku? kiedys nienawidzilam sniegu, zimna i chlodu. natomiast teraz zaczelam lubic rzucac sie sniezkami, czuc zimno wpadajacego pod bluzke sniegu, mokrych rekawiczek, szali, czapek, a takze czerwonych i szczypiacych z zimna polikow. jestes czarodziejem, z niesamowicie dzialajaca na mnie rozdzka potrafiaca wszystko to co niemile zmienic w wspaniale. zmieniasz mnie. powodujesz, ze sama nie nadazam za rzeczami, ktore kiedys zdawaly mi sie takie bagatelne, zdane tylko na ignoracje. teraz staje sie tak, ze nie sposob mi za nimi nie ganiac, doszukiwac. z dnia na dzien okrywam w tobie kompas mojej przyszlosci, czuje ze pomozesz mi wspaniale kierowac moim zyciem. z toba przy boku jestem tego pewna. wiesz, ze z toba kazda pora roku staje sie piekniejsza, niz byla bez ciebie?

niedziela, 12 grudnia 2010

z miłości.

uwielbiam te nasze wspolnie spedzone weekendy. kiedy to wiekszosc czasu spedzam razem z toba, u twojego boku. mam wtedy czas, by powiedziec ci o wszystkim co mnie dreczy i trapi. jestes mnie pewnego rodzaju oczyszczeniem. pomagajacym mi wyleczyc sie z kompleksow, ktorych posiadam w nadmiarze (tutaj żartobliwie dźgnąłbyś mnie w bok i  powiedzialbys, ze kochasz mnie taka jaka jestem), a takze wszelkich innych rzeczy napotykajacych mnie w zyciu codziennym, dajacych do myslenia. od pewnego czasu stosujesz pewna terapie duchowa, majaca na celu uskrzydlic moja dusze, skupic mnie na najwazniejszych rzeczach. wylaczasz swiatlo, siadasz obok mnie na lozku. polmrok wdziera sie calkiem do twojego pokoju, pomaranczowe swiato lampy stojacej na ulicy, sprytnie przebija sie przez zasloniete zaluje. leze ci na kolanach, przysluchuje sie przejezdzajacym pod twoim domem samochodom, twojemu biciu serca. czule muskasz mnie reka po policzku i szeptajac pytasz mnie co mnie dreczy. opowiadam ci o tych wszystkich tak prozaicznie blahych sprawach, ktore tak bezlistosnie zaprzataja mi glowe. a ty wysluchujesz i radzisz. wypijamy wtedy litry herbaty w kolorowych kubkach. wszystkie moje problemy przeinaczasz w zart. kiedys mnie to denerowowalo, teraz bawi do rozpuchu. w ostatni weekend zapytalam ci sie: - kochanie, skad bierzesz tyle cierpliwosci na te wszystkie moje zale i udreki? szepnales... z milosci do ciebie.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

spacer na werandzie.

uwielbiam kiedy mnie zaskakujesz i sprawiasz niespodzianki. to takie cudowne, wiedzieć, że ma się przy sobie kogoś, kto jest z każdym dniem nowym odkryciem miłości. nigdy nie wiem, kiedy się czegoś spodziewać. pamiętam najcudowniejszy dzień, kiedy umówiliśmy się pod wieczór, mieliśmy iść na spacer. przyszedłeś po mnie do domu, poszliśmy. wiodły nas ciemne uliczki. w pewnym momencie powiedziałeś, że mam zamknąć oczy. nie zastanawiałam się długo, zamknęłam. nie wiem, ale nieznajome, ciemne uliczki mojego miasta, przytłaczały mnie. za chwile okazało się, że jesteśmy prawie przed twoim domem. otworzyłeś drzwi wejściowe, chwyciłeś za ręke, przeprowadziłeś mnie dalej. posadziłeś mnie na wiklinowym krześle i nie kazałeś otwierać oczu. irytowało mnie to. ile można? - pomyślałam. za chwile, poczułam twoje wargi na moich ustach. nie chciało już mi się otwierać oczu, zacisnęłam powieki jeszcze mocniej. przytuliles mnie i powiedziales, ze mam otworzyc oczy, otworzylam je delikatnie. przed oczami rozblysnelo mi kilkanascie swiatelek, bijacych z zapalonych na calej werandzie swieczek. uscisnelam cie z calych sil raz jeszcze, w zamian dostalam piekna roze. bylo jak w filmnie, tak romantycznie z niesamowita aurą. usiadles naprzeciwko, w stojącym na stoliczku srebrnym teromosie byla przepyszna, goraca herbata, ktora nalales do wysokich kubkow. patrzelismy sobie gleboko w oczy. czas mijal, herbata zostala wypita, spacer zakonczony i okrzyknięty najlepszym na swiecie.

czwartek, 2 grudnia 2010

mogę chorowac tylko z tobą.

chciałabym zachorować, a wiesz dlaczego? bo kocham kiedy przychodzisz do mnie, do domu i troszczysz się o mnie. twoje oczy wtedy są takie cudownie zatroskane, bijące wspolczuciem i wsparciem. jestes ze mna caly czas, przynajmniej tak mi sie wydaje. kiedy zasypiam i budze sie zawsze jestes przy mnie, nie zauwazam kiedy niepostrzezenie wychodzisz i calujesz mnie w polik. spie, strasznie gleboko. kiedy przychodzisz, przynosisz ze soba plyty z rozna muzyka, puszczasz ta na ktora mam ochote. kochanie, nie wiesz jeszcze, ze lubie kazda piosenke, która słuchamy we dwoje? nie chce zebys wychodzil z mojego domu, odchodzil z dala od mojego lozka, potrzebuje cie bardziej niz lekarstwa. nieistotne dla mnie jest to co mnie boli i ile przysparza mi to cierpien z tobą wszytsko zniosę. z twoją ręką trzymajaca moja dłon, kiedy zasypiam. czulymi, pelnymi pomocy gestami. kiedy nie ma ciebie przy mnie czuje jak wszystko mnie przytlacza. sciany zaczynaja sie kurczyc, swiat wirowac, mysli nieustannie przelatuja mi przez glowe, ty jestes kresem tego wszystkiego. to co zle i niedobre dla mnie przymija wraz z twoim przyjsciem. kochanie, uwielbiam z toba chorowac.