piątek, 25 lutego 2011

samotny spacer na uporczywe myśli...

na dworze kilku stopniowy mróz -nie zważam na to. ubrana w mój czarny, ciepły płaszcz, z czapką na głowie, szyją owinięta grubym, wełnianym, brązowym szalem, wybieram się na spacer. nie wiem dlaczego, ale strasznie chce mi się spacerować. nie będę sama, będą ze mną wszystkie myśli, te mniej i bardziej uporczywe. z coldplayem w uszach będę spacerować po wszystkich krętych uliczkach mojego zimnego, ciemnego miasta. chce uśmiechać się do wszystkich szczęśliwych, mijających mnie par, dodawać otuchy zatroskanym i zziębniętym ludziom. pragnę być wysłannikiem ciepła zimą, natomiast zimna latem. moje poliki parzą, emanują gorącem, choć dociera do nich niespotykanie zimna temperatura. palce u nóg skostniały, pomimo długich karmelowych kozaków, zresztą u rąk też. nie przyjmuję się tym, mój mózg chce się dotlenić, zacząć racjonalnie myśleć. hardo przedzieram się przez kolejny powiew mroźnego powietrza. nie wiem dlaczego, ale nie potrafię już żyć bez muzyki, zawsze jest przy mnie, w każdy dzień, nieustannie. przyzwyczaiłam się, a może i uzależniłam się od niej... wydaje mi się, że polubiłam zimę, za to, że nie muszę obawiać się spotkania ze znajomymi, gdyż właśnie siedzą w domach, owinięci w ciepłe bluzy, czy to przed telewizorem, czy komputerem. nie ma wśród nich odważnych którzy poszliby na spacer, ot tak, pomyśleć w niemiłosierny chłód. kończy się już ostatnia piosenka, dźwięki delikatnie kończą swoje brzmienie...otwieram bramę, wchodzę na podwórko i znów kolejne drzwi, aż w końcu drzwi, drzwi prowadzące do mojego, ciepłego, przytulnego domu, cytrynowej herbaty i muzyki...


tym razem nie Coldplay, tylko Pete Yorn - Lose You <3 (klik)

wtorek, 22 lutego 2011

marzenie o nocnych rozmowach na dachu.

ostatnio zasypiając wyobraziłam sobie ciebie i mnie, w jakiś piękny, ciepły, letni wieczór na dachu pewnego domu, z cudownym widokiem, na miasto, na tętniące w nim nocne życie, na miliony niegasnących światełek, ulicznych lamp, migających w mroku reflektorów przejeżdżających samochodów, a także wieloma gwiazdami świecącymi nam nad głowami. siedzielibyśmy blisko siebie, czując swoje ciepło, słysząc równomierne bicie serca. bylibyśmy odizolowani od wszystkich codziennych spraw, znaleźlibyśmy się w swoim własnym świecie, egoistycznie zapatrzeni tylko w siebie. poświęcając sobie czas, spijając z siebie rozkoszne pocałunki, znajdując czas na naukę poprawnego oddychania. tuląc się do siebie, czas mijałby, muzyka, śmiechy, rozmowy dochodzące z ulic uciszałyby się z każdą kolejną chwilą, znużeni ludzie zaczęliby znikać za drzwiami domów. my trwalibyśmy przy sobie, pozwalając uciekać tym cudownym chwilom. wiesz, że uwielbiam z tobą rozmawiać, a rozmowa w takiej scenerii byłoby spełnieniem moich marzeń, lecz pamiętaj w tych wszystkich rzeczach, tylko ty i twoja obecność jest najważniejsza... nic nie będzie tak piękne i romantyczne, kiedy nie będzie przy mnie ciebie. musimy poszukać takiego miejsca najdroższy, mieć swoje miejsce, do którego będziemy wracać, czy to w radości czy smutku, ważne, że dla siebie.



City Lights - Elisa <3 (klik)

piątek, 18 lutego 2011

cukierkowo.

ten tydzień miał zacząć się od cukierkowo- walentynkowo, tak też było. niestety nie dane mi było doznać i poczuć tej unoszącej się w powietrzu aury zakochania. ukochanego nie było przy moim boku, była tylko świadomość, że moje serce przynależy do kogoś. będąc samotną zawsze marzyłam o tym, by w ten pozornie wyjątkowy dzień dostać pięknego kwiatka, czułego buziaka i przebrnąć przez ten dzień razem, emanując na około naszym wielkim, pałającym uczuciem. tak się nie stało, z zasępieniem na twarzy czekałam na esemesa 'mam czas, muszę się z Tobą zobaczyć, koniecznie! :*' czekałam i czekałam, zanurzona po uszy w zawiłościach geograficznych na wtorkowy sprawdzian z coldplayowskim brzmieniem w uszach. tak wyglądał mój poniedziałek do godziny 20, kiedy to mama szarpała mnie za ramię, mówiąc coś podniesionym głosem, zdjęłam słuchawki, popatrzyłam na drzwi, on tam stał, nie dowierzałam, doczekałam się! uściskałam go z całych sił, tak bardzo tego pragnęłam. naprawdę, możecie mi wierzyć lub nie, ale nie spodziewałam sie tego, wiem o tym, że mnie kocha, ale jego także pochłaniają wszelkie obowiązki i nauka. jego przyjście, dotyk, zapach było wszystkim czego pragnęłam. rozkoszowałam się tym przez cały wieczór, który był inny niż wszystkie. trudno było się żegnać, kiedy wie się, że do takiego dnia z tak piękną oprawą poczeka się jeszcze rok. nie załamuje się, wiem, że mój ukochany w ciągu całego roku, kocha mnie mocniej niż w ten jeden dzień i nie jest nam potrzebny św. Walenty, żeby podsycić nasze uczucie, zapewniam.
zostały tylko tulipany w wazoniku, którym opadają płatki, tracą kolor, zapach i piękno i nasza miłość...

niedziela, 6 lutego 2011

rekompensata.

obejmując cię, nie chcę byś wyrwał się z mojego uścisku. chcę być przy tobie. zrekompensować sobie wszystkie stracone dni, które najchętniej wyrzuciłabym z pamięci, pozostawiając tylko te dobre, podczas których mogłam kochać i być kochaną przez ciebie. i znów muszę przypomnieć sobie twój zapach, który wietrzał z dnia na dzień, aż przestał być odczuwalny, nie pozostała po nim ani jedna rozkoszna mgiełka uniesienia. oczy zachodzą mi mgłą, próbuje powstrzymać się od łez zwiastujących radość, bezskutecznie. ocieram je szybko. nie zauważasz ich, czuję ulgę, dzięki temu nie zobaczysz jak jestem słaba i bezbronna bez ciebie. w końcu słyszę twój głos. wszystkie z wypowiedzianych zdań ubierasz w słowa przeznaczone tylko dla mnie. jesteśmy sami, nikt nie ma prawa nam przeszkodzić, nie chcę cię zostawiać, boje się. wszystko bez ciebie jest takie przygnębiające i ponure. kiedy pojawiasz się z uśmiechem na twarzy, czuję dziwny ucisk w żołądku, a może ciepło, trudno to uczucie sprecyzować, ale jest jedyne i niepowtarzalne. znika wraz z poczuciem twojej bliskości, ucisku twojej dłoni w mojej, bezpieczeństwa, którym mnie obdarzasz. jesteś moim falochronem, chroniącym mnie przed wszystkimi falami, czy to smutków, niebezpieczeństw, czy problemów. nie burzmy go, niech pozostanie silny w swojej konstrukcji, współdziałajmy. jeśli obydwoje pragniemy szczęścia, nie będzie łatwo podburzyć naszych uczuć. trwaj przy mnie, bezlitośnie długo, najdroższy.