poniedziałek, 25 lipca 2011

powroty.

Smolik - Close your eyes - do posłuchania, przy czytaniu wpisu <3

spotykamy się po dłuższym czasie rozłąki.
nasze dłonie, zaplatają się i nie mają zamiaru się rozłączyć.
nasze ciała, lgną do siebie.
nasze usta, czule się muskają.
nie miałam zamiaru wypuścić Cię z objęć.
proszę Cię zamknij oczy,
pobłądź dłońmi po moim ciele,
oddaj się chwili słabości.
zaufaj mi,
przeprowadzę je przez tułaczkę mojego ciała.
otworzysz je z powrotem,
zobaczysz moją uśmiechniętą twarz.
brakowało mi Twojego ciepła,
zapachu,
całej aury, której wokół siebie stwarzasz,
pocałunków, które zostawiałeś na moich
wargach,   czole,   polikach,   skroniach   i   szyi.
nie chciałam by to popołudnie się skończyło,
żeby znużyła nas noc.
chciałam mieć Cię przy sobie,
przytulać,
całować,
bezkreśnie długo opowiadać...
magazynować sobie Ciebie z powrotem,
by mieć, na kolejne rozłąki.
tak bardzo się do Ciebie przyzwyczaiłam,
do tego, że jesteś,
że mogę na Ciebie liczyć,
trwać przy Tobie,
ot tak... po prostu.
odgrodźmy się od tego świata, który tętni życiem,
zbudujmy sobie własny świat,
wyjedźmy stąd...
proszę.
kiedy nie ma Ciebie przy mnie, czuję, że
brakuje mi jednego elementu, mojego ciała,
okazuje się, że nie mam serca,
zostawiłam go przy Tobie, byś
się nim zaopiekował i zatroszczył.
patrzył jak bezlitośnie mocno, pała
do Ciebie niekończącą się miłością.
moją miłością.
do Ciebie...

niedziela, 24 lipca 2011

Wakacje w pigułce. :)

Lubię to swobodę, która jest ze mną przez całe wakacje, a tym bardziej, wtedy kiedy wyjeżdżam z mojego małego miasteczka. Spakowana i gotowa do wyjazdu, poszłam na wyznaczone miejsce, skąd wyjechałam, razem z koleżankami, na pierwsze wakacje, bez rodziców. Trasa zajęła nam ok. 1,5 godziny, bo udaliśmy się do przeuroczej miejscowości znajdującej się nad jeziorem. Cały pierwszy dzień spędziłyśmy na zwiedzaniu okolicy, miasta i podziwianiu, pięknych otaczających nas widoków. Było tak uroczo i swojsko. Dzika plaża oddalona od nas o jakieś 5 minut drogi, okazała się być tak wyjątkowo piękną, woda była bardzo czysta, nawet znajdował się tam nowy pomost z zamontowanymi ławeczkami. W pierwszy dzień także mieliśmy grilla, którego urządziliśmy na tarasie, potem pograliśmy w karty, pośmiałyśmy się, pogadałyśmy. Dość późnym wieczorem, wybrałyśmy się na miasto. Najgorszą rzeczą, było wracanie do domu, gdyż trzeba było iść przez ok. 10 minut przez ciemny las, oświetlony jedynie przez świetliki. Oczywiście nie obeszło się bez jednego incydentu, ale zostawię go sobie dla siebie, a także dla reszty Towarzyszek i jednego Towarzysza tego wyjazdu. Wtorek, to była od samego rana plaża, kąpanie się, granie na piachu w siatkówkę i takie tam pierdoły. Spaliłam się, jak nigdy dotąd (nigdy nie leże na słońcu, bo to dla mnie strata czasu, zawsze więc jestem blada) tym razem, nie siedząc ani 5 minut na słońcu, strasznie opaliłam sobie ramiona, plecy, dekolt i twarz. Genialnie teraz schodzi mi z tamtych miejsc skóra, ale wolę to, niż ciągłe uczucie ciepła na skórze. Środa jakoś niepostrzeżenie szybko mi minęła, nawet dokładnie nie wiem co robiłyśmy, chyba byłyśmy w mieście na grach, obiedzie, shakach itd. Czwartek spędziliśmy w większości w domu, gdyż padało niemiłosiernie, ale wtedy zrobiliśmy sobie imprezę i było bardzo miło. Żałowaliśmy, że nie spędzaliśmy tak każdego wieczora, bo tylu żartów się nie naopowiadałam już dawno, ani brzuch mnie tak nie bolał ze śmiechu. Wieczorem jednak wybraliśmy się na miasto, by przewietrzyć się i spędzić ostatni wieczór w tym pięknym miasteczku. Było bardzo zabawnie. Piątek to wielkie pakowanie, szykowanie się do wyjazdu i przeogromny smutek, że już nadeszła chwila odjazdu, zdążyłyśmy jeszcze w okrojonym nieco składzie pójść do miasta, zagrać ostatni raz na automatach, które przez te 5 dni uwielbiałyśmy. Wróciłam do domu ok. 14:30 zmęczona i niewyspana, ale przede wszystkim szczęśliwa, po tak udanych wakacjach, spędzonych w tak doskonałym towarzystwie! 

piątek, 22 lipca 2011

2

Wróciłam cała i porządnie spieczona, nie leżąc nawet 5 minut na kocu. Pewnie napisze coś o wyjeździe, ale to potem. Na razie pochłania mnie pisanie na wspólnego bloga, jak już wcześniej mówiłam, piszemy z kolegą bloga, całkiem innego, więc wchodźcie, komentujcie, będzie nam bardzo, ale to bardzo miło. Nie martwcie się, tutaj będę zaglądać, tak często jak dotychczas, nie mogłabym Was zostawić. :)

i znów zalinkuje :
www.sera.blox.pl - coś mojego i Key'a do poczytania
i
http://redsun.blox.pl/html - a tutaj średniowiecze, okiem Key'a :)

Postaram się odezwać jak najszybciej. :)

niedziela, 17 lipca 2011

wyjazd...

Kochani, wyjeżdżam na niecały tydzień z moimi ukochanymi dziewczynami na wakacje, nad jezioro. Modlę się o ładną pogodę, ciepłą wodę i cudowny klimat! Wszystkie rzeczy upchnięte do torby, ledwo co się zapina, ale wszystkie sukienki, bluzki, czy też sweterki mają odrobinę miejsca w torbie, dzięki Bogu. Czy Wy też pakując się macie myśl przewodnią "Czegoś zapomniałam, tylko czego?" ?
Kurczę, już się nie mogę doczekać... :)


A teraz  link do naprawdę świetnego bloga http://sera.blox.pl/html, klikajcie i czytajcie, Krzysiek ma naprawdę talent do pisania, ja go nieco wspomagam, tak więc i Wy wspomóżcie nas czytaniem... :)


Trzymajcie się ciepło.
Mam nadzieję, że wyjazd przyniesie ukojenie, na mój ból.

piątek, 15 lipca 2011

!

jedna wiadomość.
a moje życie już nie jest takie, jakie było.
płaczę.
płaczę.
płaczę.
staję się tak bezwartościowa.
kończy się coś, co miało trwać.
myślałeś kiedyś, że to ot tak się skończy?
wyssałeś ze mnie to co miałam najcenniejszego,
zaufałam Ci, pozbawiając siebie wszystkiego,
stałam się bezbronna i biedna, istniałam dzięki
tym paru słowom, które kierowałeś do mnie.
teraz Ty oblepiony w moją dzisiejszą krzywdę,
chodzisz mimowolnie, pałając entuzjazmem.
a ja?
poniekąd silna i zdeterminowana...
dziękuję Ci za to, że byłeś kiedy Cię potrzebowałam.
wmawiam Ci wyjątkowość.
przecież do cholery, wykorzystałeś mnie...
jesteś draniem.
nadal w to nie wierzę.
okłamuje się, że jutro będzie już lepiej,
że wrócę do dawnego położenia,
ale o jakim położeniu ja mówię?
o kompletnej życiowej klapie?
czuję, że obdarłeś mnie ze skóry,
zmanipulowałeś moje uczucia,
wykorzystywałeś je wtedy kiedy chciałeś.
byłam Ci potrzeba, byłam przy Tobie.
byłeś mi potrzebny, byłeś przy mnie.
to minęło...
dawne wspomnienia są tak przeze mnie
hołubione, tyle w nich miłych rzeczy,
które sprawiły, że stałam się lepszą osobą,
a przede wszystkim Ciebie.
chce zresetować moje życie, zapomnieć.
doszczętnie zniszczyłeś to, co zdążyłam
przy Tobie zbudować.
do cholery jasnej, czemu to ja zawsze dostaje,
te najboleśniejsze ciosy, Boże zsyłając mi
taki los, myślisz, że się z nim uporam, teraz
szczerze w to wątpię, to mnie przeraża.

a teraz kochanie jeszcze nie ma Ciebie przy mnie,
nie mogę się przytulić i powiedzieć Ci to co mi się
przydarzyło, wracaj szybko, telefon nie wystarcza,
potrzebny mi Twój pocałunek w głowę,
wsparcie,
może to Ty, podniesiesz mnie,
ulepisz nowe skrzydła,
na których będę mogła się unieść,
zostawiając na dole, te podupadłe anioły,
z którymi byłam...

sobota, 9 lipca 2011

ideał

kobieta idealna.
czymże jest ideał?
nie znając wyznaczników tego słowa.
twierdzę...
nie jestem idealna.
mam tyle wad.
wiele mankamentów, które musiałabym zmienić.
czy ja mogę być szczytem doskonałości?
tak szczerze w to wątpię.
zacznijmy od wyglądu.
kiedy zasnę, zakradniesz się cicho do mnie, do mojego łóżka.
zedrzesz ze mnie skórę.
pozbawisz kształtu.
ulepisz ze mnie piękną kobietę.
tak idealną, kształtną,
z pięknymi rysami twarzy, takimi nienachalnymi,
lekko podkreślającymi całokształt.
spraw mi piękne, długie włosy.
spraw mi piękne oczy, takie, które będą
hipnotyzować, po jednym spojrzeniu w nie.
spraw mi piękne dłonie, o długich palcach.
spraw mi nogi do nieba.
ideał kobiecego piękna.
a kiedy się obudzę, myśląc, że to tylko
sen, o idealnej mnie...
wstanę,
w długiej nocnej koszuli,
usłanej drobnymi kwiatuszkami,
na kiedyś jasnym, delikatnym materiale,
pójdę na boso, czując zimno podłogi
pod stopami, słysząc skrzypiące panele,
uginającymi się pod moim ciężarem.
zrzucę płachtę z lustra.
ujrzę siebie, nową siebie.
przerażona zakrzyknę :
" na co mi to było do cholery? "
nieszczęśliwa, wrócę do łóżka.
zasnę czym prędzej.
śnie, wróć mi dawną mnie.

piątek, 8 lipca 2011

tęsknotaaa

nie lubię tęsknić. strasznie nie lubię. tęsknota za Tobą to jakaś katorga, którą tak trudno znieść.
wyjechałeś, a ja już odliczam dni do twojego przyjazdu. jak mam cieszyć się z tego, że wyjeżdżasz i zostawiasz mnie tu samą? to egoistyczne, wiem. czeka na nas przecież jeszcze tyle wakacyjnych dni do wykorzystania. dlaczego nie można zrobić sobie zapasu twojego zapachu, twoich słów, twoich czułych gestach, całego Ciebie? dziś przed wyjazdem, całowałam Cię tak długo i czule, kryłam się w Twoich ramionach, a Ty mocno mnie przytuliłeś, nie chcąc mnie z tego objęcia wypuścić. już miałeś odjeżdżać, kiedy ja pełna miłości i już pałającej ze mnie z każdej możliwej strony tęsknoty do Ciebie, podbiegłam i cmoknęłam Cię w usta, usiłując pogodzić się z tym, że Cię tracę. kiedy odjechałeś, przysiadłam na ławce, zaczęłam odrywać resztki nitek, od moich poszarpanych, jasnych jeansów, uświadomiłam sobie, że to tylko dni, które zlecą szybko, kiedy się czymś zajmę. jedynie co mnie dotknęło to, ta powracająca do mnie świadomość bycia samej, z powrotem jak to było kiedyś. otaczająca mnie bezsilność, słabość, brak radości z życia, ciągłe dążenie, które prowadziło do upadku. wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon, napisałam sms, wyjaśniając, że muszę być bardzo upierdliwa, pisząc po 10 minutach jazdy, ale ma też wiedzieć, że go mocno kocham... włożyłam słuchawki do uszu, wstałam, włączyłam muzykę i poszłam w stronę domu, za chwilę głos Rojka ucichł, wyciągnęłam telefon, z którego puszczałam muzykę, wyjmuję telefon, patrze, dzwonisz... uśmiechnęłam się, przełączyłam zestaw słuchawkowy na normalny, odebrałam. usłyszałam :"Moniu, wiedz, że ja też już tęsknie i będę także bardzo upierdliwy, a z sms mnie wyprzedziłaś, bo też już pisałem coś dla Ciebie. Jednak wolałem zadzwonić, bo to jednak zawsze rozmowa..." o wiele lepiej po tej rozmowie, wracało mi się do domu...
tęsknie.
tak strasznie mocno.




"zawsze kiedy zamykam oczy swe, widzę Ciebie, szkoda, że kiedy je otworzę nie ma Ciebie przede mną."






(jako, że teksty, jak i cytaty, które tutaj zamieszczam są mojego autorstwa, zastrzegam sobie prawa do nich, oczywiście, jeśli ktoś chciałby je gdzieś zamieścić, proszę do mnie pisać :) )

niedziela, 3 lipca 2011

społeczeństwo.

w dzisiejszym świecie tak trudno o normalność.
panuje wszechmocny chaos na wszystkich
tematycznych frontach.
wszystko ocieka seksem, który nie ma niczego
wnosić, ani ekscytacji,
czy lawiny emocji, lecz po prostu ma być.
drażni mnie to.
ludzie stają się być odporni na problemy innych,
które pewnie i ich poniekąd się tyczą.
nie chcą przyznawać się do błędów, które popełnili
i za które anonimowo z ukrycia płacą.
stają się konkurencją, chcą dążyć do czegoś,
pokonać cię i zdeptać.
chcą być bezkonkurencyjnie lepsi.
cały czas wydaję mi się, że nasza cywilizacja,
szuka, dąży do zaznajomienia się
z kimś słabszym od siebie, by poczuć się lepszym,
bardziej wytrzymalszym.
przecież każdy z nas jest inny, jeden
wytrzymuje więcej, drugi mniej,
jeden jest skryty, drugi otwarty.
na tym polega istota cywilizacji, różnimy się.
kiedy już przestaje wierzyć w to, że ktoś taki jeszcze jest.
normalny w istocie rzeczy.
poznaję osobę, która niszczy tą moją
wytworzoną z obserwacji diagnozę świata.
jest tak strasznie wyjątkowa, inna niż wszyscy.
oniemiałam z wrażenia, gdy poznałam osobę
tak mi bliską, pokrewną duszę.
wyznającą te same wartości, ma podobne pragnienia.
kłócącą i nie chcącą pozwolić ludzkości na
taka zniewagę dla świata.
chce ratować zagubione duszyczki,
podnosić tych zdeptanych,
nie mających już nadziei na lepsze jutro.
chce spotykać więcej takich dobrych osób z takim
przesłaniem dla świata. chce z nimi ratować świat,
przed zagładą, którą sami stworzyliśmy i tworzymy,
zwiększając jej rozmiary...


musicie posłuchać:
Joy Williams & Jeremy Bose - Speaking a Dead Language (zakochałam się! <3)





nie dajmy się zwariować światu...

sobota, 2 lipca 2011

Zabawy w trawie.

Mam coś dla rozluźnienia.
Nie było na moim blogu, chyba żadnych zdjęć(jedynie to na avatarze), ani nawet animacji.
Czas to zmienić i nie zamęczać Was samymi literkami...


Na animacji jestem ja po lewej i przyjaciółka po prawej(tak wiem, bardzo mocno nas widać), robiła zdjęcia i skręciła druga przyjaciółka. Za co jestem ogromnie wdzięczna. Mam nadzieję, że będzie działać. :)




"Nigdy nie czuj się samotny, dopóki masz takie osoby, które zrobią z Tobą wszystko, by tylko było lżej."



                                          
                                  Dziękuję, że Was mam dziewczyny! ♥