piątek, 2 grudnia 2011

pieszczę opuszkami palców wspomnienia tamtych, najczulszych dni




Zimno wkrada się do pokoju przez uchylone okno, sprawia, że moje stopy marzną pomimo grubych, szarych, wełnianych skarpet. Lubię te świeże, rześkie powietrze, które wypycha z wnętrza poprzednie. Twój zapach unosi się, jest męski, nawet bardzo, z lekką wonią słodyczy. Ja jak zawsze pachnę orzeźwiającym perfumem, który dostałam od Ciebie. Twoje ręce spoczywają na mojej talii, miło jest je czuć tam z powrotem. Nasze usta czule się pieszczą. Za parę chwil mościsz się ze mną na łóżku, w pachnącej, przesiąkniętej zimnym powietrzem pościeli. Pokój utracił swą zwykłość, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienił się w oazę miłości. Naszą oazę. Twoją i moją. Potrzeba było w nim tylko nas, obojga. Nasze spojrzenia nie potrzebowały zbędnych słów. Od dawna drżę z pożądania. Pragnę ciała, tego pachnącego męskimi perfumami – Twojego ciała. Jedynym światłem jest lampa dająca przyćmiony blask, ta stojąca przed domem. Staramy się nie mówić nic, milczenie... ekscytująca cisza dodaje uroku tym chwilom. Słyszę Twój oddech, przyśpiesza znacznie z każdym muśnięciem Twojego ciała o moje ciało. Zimne dłonie delikatnie przesuwają się po moich udach, płoną mi policzki, po których wodzą czule, wilgotne wargi. Czuję Twój dotyk na sobie, Twoje usta na mojej szyi. Dreszcze przechodzą przez moje ciało, odczuwam lekkie napięcie. Drżę znów. Krążą mi w głowie myśli, wszystkie te związane z nami. Uśmiecham się czule do Ciebie. Patrzysz na mnie swoim dzikim wzrokiem. Przytulasz się mocno do mnie, czuję Cię na sobie. Przyjemny ciężar, kiedy to Ty nim jesteś. Wyznajesz mi na ucho miłość. Głaszczę Cię czule po plecach i całuje Twoje spierzchnięte usta. Odwzajemniasz pocałunek tak, że zapominam o wszystkim. O niepowodzeniach, troskach, problemach. Zawładnąłeś wówczas moim umysłem, ciałem, sercem i duszą. Byłam Twoja, nadal jestem. Z każdym kolejnym odpiętym guzikiem mojej szaro- niebieskiej koszuli, tętno przyśpiesza, krew szybciej pulsuje w żyłach, oddech staje się gwałtowniejszy, głośniejszy. Zawstydza mnie moja nagość. Całujesz. Czuję, jaki jesteś podekscytowany, jakie dreszcze przechodzą przez Twoje ciało, po tym, jak moje dłonie pieszczą Twoje prawie nagie ciało. Zawstydzenie w oka mgnieniu przechodzi. Nasze ciała teraz tworzą jedność. Sączę z Twoich ust nieustające pocałunki. Przytulam się do Twojego torsu, wodząc po nim dłonią. Cudownie jest mieć na sobie Twój zapach, czuć Cię na sobie. Zostawisz mnie wczesnym rankiem, kiedy zimne słońce wstając rozpocznie nowy dzień, ja zostanę w łóżku, z Twoim zapachem, wymiętym prześcieradłem i ciepłą kołdrą, pod która leżeliśmy. Wyjdę z niego niechętnie, lecz z uśmiechem, kiedy zadzwoni mój budzik, z myślą, że spotkam się z Tobą już za parę chwil. Nie znudzisz mi się nigdy, Najdroższy. A ja przesiąknęłam do krwi...Tobą.



4 komentarze:

  1. To Ty na zdjęciu? Nawet przez myśl mi nie przeszło.. To zdjęcie jest zbyt idealne- wygląda jak z internetu ;*

    Fuchę przytulacza mogę objąć, bo lubię tulić ;>

    A moje zdjęcie- koszmar.. Ludzie nie mogą być o mnie zazdrośni, to nigdy nie przechodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. to chyba najpiękniejszy opis aktu miłości jaki kiedykolwiek czytałam.

    welcome:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam i się uśmiecham.... z jednej strony powinno być mi smutno, bo to już za mną, ale cieszę się, że kiedyś było i sama na własnej skórze mogłam poczuć Twoje emocję. Życzę Ci jeszcze tysiąca takich chwil i szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  4. coś niesamowitego... wzruszyłam się podczas czytania.

    OdpowiedzUsuń